wtorek, 18 maja 2010
biszkopt - przekupstwo młodszej grubszej
Pierwszy wypiek dla młodszego dziecka (11 miesięcy). Niestety jest to kolejne moje dziecko, które w wieku niemowlęcym nie gustuje w tym, co ja mu gotuje. Żarcie ze słoiczków wcina aż się uszy trzęsą pomlaskując przy tym z zadowolenia, ale próba podania domowej zupki z młodej cukinii z młodą marchewką i równie młodym ziemniaczkiem skończyła się plamą na ścianach. Czyli czas wytoczyć ciężkie działa i udowodnić, że to co wyjdzie z kuchni mamy a nie fabryki gerber da się zjeść. Biszkopt. Jasne, że smakowało.
Przepis z White Plate na prosty biszkopt idealny. W rzeczy samej - idealny.
ciasteczka daim
Ciasteczka wyszły naprawdę dobre. Chrupiące na brzegach, ciągnące w środku. Daimy się rozpuściły, a kiedy zastygły ponownie przybrały bardziej żującą konsystencję i dały fenomenalny karmelowy smak.
Warto spróbować.
* 150 g masła
* 1/4 cukru brązowego
* 1/4 cukru białego
* 1 jajko
* 1 szklanka mąki
* 1/2 łyżeczki sody
* szczypta soli
* 1 szklanka posiekanych batoników Daim
Dobrze utrzeć masło z cukrem do uzyskania puszystej masy. Dodać jajko - znowu dobrze wymieszać. Dodawać mąkę wymieszaną z sodą i solą. Po uzyskaniu gładkiej masy - delikatnie wmieszać Daimy. Formować kulki (nie muszą być idealne - rozpłyną się w piecu) i kłaść na blaszce z zachowaniem odstępów. Piec ok. 12 minut w temperaturze 180 stopni.
czwartek, 29 kwietnia 2010
ciasteczka z płatkami kukurydzianymi
Szykujemy się na majówkę. Maryśka jedzie do przyjaciółki na dwie noce i pakuje się już od dwóch dni (M. liczy sobie 6 lat a w jej 'spakowanej' torbie znalazły się szminki, żelki i błyszczące baletki - piżamy, np. czy szczotki do zębów nie znalazłam).
My szykujemy się za weekend u przyjaciół - dom, ogródek, pies, dużo kotów i komarów, grill, wino i ... ciasteczka !
Matylda jedzie z nami, bo póki co przyjaciółek, u których mogłaby spędzić magiczny weekend, nie ma (10 miesięcy).
Przygotowania zatem ruszyły - K. marynuje mięso a ja wyszukuję tysięcy przepisów na rozmaite ciasteczka.
Ponieważ w szafce zalega mi paczka płatków kukurydzianych, uznałam, że to będzie doskonały pretekst żeby w tygodniu upiec ciasteczka. Przepis wzięłam z blogu Baking Bites i postępowałam zgodnie z nim (poza tym, że ilości podanych składników zmniejszyłam o połowę). Jeśli lubicie przepisy ciasteczkowe - uważajcie na blog baking bites - spędziłam co najmniej 2 godziny na ślinieniu się przed monitorem i wydłużając w nieskończoność listę 'do zrobienia w najbliższej przyszłości'.
Te ciasteczka mają fajny wygląd do jakiego dążyłam, a jakiego nie udało mi się osiągnąć wcześniej. Ciasteczka tego typu zazwyczaj rozpływają się w niekontrolowany sposób i są cieńsze niż bym sobie życzyła. A te nie - są równe, dosyć grube, chrupiące po brzegach a w środku lekko się ciągną. Płatki kukurydziane nadają im dodatkowej chrupkości. Mam dwa 'ale' - z samym żółtkiem ciasteczko jest trochę zbyt 'piaskowe' - następnym razem na pewno dodam całe jajo. Druga sprawa to połączenie oleju z masłem - nie da się ukryć - ciastka z samym masłem jednak smakują lepiej. Ale ponieważ mamy środek tygodnia - stawiamy na nieco zdrowsze rozwiązania.
Na specjalne życzenie mojego miłego pierwszego obserwatora, załączam przepis po polsku :)
Cornflake Cookies
* 2 szklanki mąki
* 1 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej (ja dałam mniej - niecałą łyżeczkę - m.)
* 1/4 łyżeczki soli
* 1/2 szklanki masła (czyli ok. 110 g), w temp. pokojowej
* 1/2 szklanki oleju roślinnego
* 1/2 szklanki cukru białego
* 1/2 szklanki cukru brązowego
* 1 duże żółtko
* 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
* 1 szklanka pokruszonych płatków kukurydzianych
* 1/2 szklanki płatków owsianych
Piekarnik nagrzać do ok. 190 stopni. W mniejszej misce połączyć mąkę, sodę oczyszczoną i sól. W większej misce utrzeć masło i cukier (brązowy+biały) do uzyskania puszystej konsystencji. Wbić jajko, ekstrakt waniliowy, następne olej i wymieszać do uzyskania jednolitej masy. Dodawać stopniowo mąkę a następnie dodać płatki kukurydziane i owsiane - wymieszać.
Przekładać ciasto łyżeczką (formując kulki) na blachę wyłożoną papierem blachę - spłaszczyć lekko.
Piec 10-12 minut, do momentu aż ciasteczka nabiorą złotego koloru.
PS. Ja zrobiłam z połowy i wyszło mi 12 sporych ciastek.
niedziela, 21 marca 2010
żurawinowa baba czyli marzanna utopiona
W tym roku tuż przed pierwszym dniem wiosny Mysia (lat 6,5) nam się rozchorowała. No i rozpacz w kratkę, bo była umówiona z bandą koleżanek na wycieczkę nad jakąś wodę, żeby utopić marzannę. Ale co lekarz przykazał to święte, a przykazał leżeć w łóżku i regenerować siły (chyba nie miał nigdy w domu 6,5 latki, u której regeneracja sił trwa 3 sekundy, a leżenie w łóżku to najgorsza kara). Na otarcie łez wyciągnęliśmy więc akcesoria w postaci moich dziurawych rajstop, starej bluzki i wieszaka, zrobiliśmy marzannę i utopiliśmy ją w warunkach domowych - w wannie. Zimo - znikaj.
A żeby było zupełnie wiosennie, postanowiłam wypróbować przepis, który znałazłam u Liski na wilgotną babę zaparzaną. Taka próba generalna przed Wielkanocą. Baba rzeczywiście jest bardzo smaczna i wilgotna. Miałam jeszcze dorobić żurawinowy lukier, ale nie zdążyłam. Baba zniknęła w try-miga!
Po przepis, odsyłam do Liski. Postępowałam dokładnie z jej niezawodnymi instrukcjami, więc nie będę za nią powtarzać. To naprawdę dobry pomysł na wielkanocną babę!
A żeby było zupełnie wiosennie, postanowiłam wypróbować przepis, który znałazłam u Liski na wilgotną babę zaparzaną. Taka próba generalna przed Wielkanocą. Baba rzeczywiście jest bardzo smaczna i wilgotna. Miałam jeszcze dorobić żurawinowy lukier, ale nie zdążyłam. Baba zniknęła w try-miga!
Po przepis, odsyłam do Liski. Postępowałam dokładnie z jej niezawodnymi instrukcjami, więc nie będę za nią powtarzać. To naprawdę dobry pomysł na wielkanocną babę!
wtorek, 16 marca 2010
polędwiczki wieprzowe z brokułami
Na zdrowo! W tygodniu obowiązuje dieta. Zgodnie z zaleceniami dietetyczki - małe porcje, pieczywo razowe, odtłuszczony nabiał, chude mięso i warzywa pod każdą postacią. Więc staję na głowie, żeby w tym okropnym sezonie zimowym znaleźć warzywa, które nie są złodziejsko drogie, a mają jakikolwiek smak.
Brokuły. Niedocenione źródło witaminy C (podobno więcej niż pomarańcza), wapnia, potasu i żelaza. Śliczne, zielone i smaczne.
Na obiad więc sałatka - sałata zielona (lodowa), brokuły i polędwiczki w miodowej glazurze.
Składniki:
Polędwiczki w miodowo-sezamowej glazurze:
* polędwiczki wieprzowe
* sos sojowy
* czosnek
* 2 łyżeczki cukru brązowego
* 1 łyżeczka miodu
* 3 łyżki czarnego sezamu
* 1 łyżka oleju sezamowego
Przygotować marynatę - polędwiczki utopić w sosie sojowym i posiekanych 2 ząbkach czosnku. Włożyć do lodówki na 2-3 godziny.
Glazura - uprażyć sezam na suchej patelni. Zmieszać miód, cukier, olej i uprażony sezam.
Ułożyć polędwiczki w naczyniu do zapiekania - pokryć glazurą wierzchnią stronę. Piec przez 10 min w piekarniku nagrzanym do 220 stopni. Następnie przewrócić na drugą stronę, posmarować glazurą i znów do pieca na 10 minut. Wyłączyć piekarnik i potrzymać jeszcze 5 minut, żeby mięso 'doszło'.
Zachować pyszny sos pływający na dnie naczynia. Jeśli jest go mało, można wlać 2 łyżki oliwy z oliwek i wymieszać.
Sałatka:
* Brokuły (gotowane przez 5 minut z łyżeczką soli, następnie przelane zimną wodą - żeby zachowały kolor)
* Sałata (dowolna)
* 1 łyżka cebulki prażonej do smaku
* Polędwiczki
Całość ułożyć w misce lub na dużym talerzu. U mnie było warstwowo - sałata, brokuły, cebulka, polędwiczki. Całość polać sosem z pieczenia.
Brokuły. Niedocenione źródło witaminy C (podobno więcej niż pomarańcza), wapnia, potasu i żelaza. Śliczne, zielone i smaczne.
Na obiad więc sałatka - sałata zielona (lodowa), brokuły i polędwiczki w miodowej glazurze.
Składniki:
Polędwiczki w miodowo-sezamowej glazurze:
* polędwiczki wieprzowe
* sos sojowy
* czosnek
* 2 łyżeczki cukru brązowego
* 1 łyżeczka miodu
* 3 łyżki czarnego sezamu
* 1 łyżka oleju sezamowego
Przygotować marynatę - polędwiczki utopić w sosie sojowym i posiekanych 2 ząbkach czosnku. Włożyć do lodówki na 2-3 godziny.
Glazura - uprażyć sezam na suchej patelni. Zmieszać miód, cukier, olej i uprażony sezam.
Ułożyć polędwiczki w naczyniu do zapiekania - pokryć glazurą wierzchnią stronę. Piec przez 10 min w piekarniku nagrzanym do 220 stopni. Następnie przewrócić na drugą stronę, posmarować glazurą i znów do pieca na 10 minut. Wyłączyć piekarnik i potrzymać jeszcze 5 minut, żeby mięso 'doszło'.
Zachować pyszny sos pływający na dnie naczynia. Jeśli jest go mało, można wlać 2 łyżki oliwy z oliwek i wymieszać.
Sałatka:
* Brokuły (gotowane przez 5 minut z łyżeczką soli, następnie przelane zimną wodą - żeby zachowały kolor)
* Sałata (dowolna)
* 1 łyżka cebulki prażonej do smaku
* Polędwiczki
Całość ułożyć w misce lub na dużym talerzu. U mnie było warstwowo - sałata, brokuły, cebulka, polędwiczki. Całość polać sosem z pieczenia.
piątek, 12 marca 2010
bagietka z mąki razowej
Powoli, metodą prób i błędów, odkrywam uroki domowego pieczywa. A raczej uroki jego pieczenia. Bo co do wyższości domowego pieczywa nad kupne wątpliwości nigdy nie miałam, ale sam jego wypiek wydawał się sztuką trudną, czasochłonną i trochę magiczną. Na szczęście okazało się, że nie. Dzisiaj zapragnęłam świeżej, ciemnej bagietki. Koniecznie na lunch.
Składniki:
* 2 szklanki mąki pszennej
* 1,5 szklanki mąki razowej
*1 łyżeczka cukru
* 1 łyżeczka soli morskiej
* 1 jajo
* 1 łyżeczka drożdży
* szklanka ciepłej wody
* rodzynki, garść pestek słonecznika, garść pestek dyni
W dużej misce wymieszać mąkę pszenną i razową z cukrem i solą. Zrobić w środku dołek, wlać rozbełtane jajo, wsypać drożdże. Drożdże zalać ciepłą wodą i oprószyć mąką. Odczekać 10 min aż drożdże zaczną pracować i pojawią się bąbelki. Następnie wymieszać wszystko dokładnie, wyrabiać ciasto aż zacznie odchodzić od rąk. Odstawić w ciepłe miejsce na mniej więcej godzinę do wyrośnięcia. Z ciasta uformować bagietkę (ale można dowolny kształt - np. małe okrągłe bułeczki - wtedy trzeba tylko krócej piec) - znowu odstawić do wyrośnięcia na ok. 30 min. Posmarować rozbełtanym jajem i piec w 180 stopniach 25 - 30 min.
Akurat dobrze się złożyło, bo na lunch przyjechali niezapowiedziani goście. Zajęło nam mniej więcej 10 min. żeby uporać się z całą bułą.
środa, 10 marca 2010
wiosenne ciasteczka
To przepis z marcowej Kuchni. Co prawda w oryginale to tradycyjne szwedzkie ciasteczka bożonarodzeniowe, ale postanowiłam zrobić z nich wersję wiosenną. Pachną karmelem i skórką pomarańczową. Ale myślę, że to co wrzucamy do środka może zmieniać się w zależności od okazji czy nastroju. Urzekł mnie ich talarkowy kształt i fantastyczny kolor.
Składniki:
* 200 g masła
* 200 g syropu kukurydzianego (użyłam golden syrup - dostępny w Marks and Spencers)
* 150 g brązowego cukru
* 1 łyżeczka sody
* 50 ml wody
* 600 g mąki
* 50 g posiekanych migdałów
* skórka otarta z 1 pomarańczy
W rondelku rozpuścić masło, syrop i cukier. W wodzie rozpuścić sodę i wlać do masy. Uwaga - moja masa po dodaniu sody zabulgotała i zaczęła się podnosić aż wyciekła z garnka, więc warto wziąć wysoki rondel. Ostudzić masę. W osobnej misce zmieszać pozostałe składniki, dodać do ostudzonej masy i wyrabiać do uzyskania gładkiej masy. Uformować w rulon, zawinąć w folię i wrzucić do lodówki na godzinę.
Po schłodzeniu pociąć rulon ostrym nożem na cienkie talarki - im cieńsze tym lepiej.
Piec ok. 10 minut w temp. 180 stopni.
Subskrybuj:
Posty (Atom)