niedziela, 21 marca 2010

żurawinowa baba czyli marzanna utopiona

W tym roku tuż przed pierwszym dniem wiosny Mysia (lat 6,5) nam się rozchorowała. No i rozpacz w kratkę, bo była umówiona z bandą koleżanek na wycieczkę nad jakąś wodę, żeby utopić marzannę. Ale co lekarz przykazał to święte, a przykazał leżeć w łóżku i regenerować siły (chyba nie miał nigdy w domu 6,5 latki, u której regeneracja sił trwa 3 sekundy, a leżenie w łóżku to najgorsza kara). Na otarcie łez wyciągnęliśmy więc akcesoria w postaci moich dziurawych rajstop, starej bluzki i wieszaka, zrobiliśmy marzannę i utopiliśmy ją w warunkach domowych - w wannie. Zimo - znikaj.
A żeby było zupełnie wiosennie, postanowiłam wypróbować przepis, który znałazłam u Liski na wilgotną babę zaparzaną. Taka próba generalna przed Wielkanocą. Baba rzeczywiście jest bardzo smaczna i wilgotna. Miałam jeszcze dorobić żurawinowy lukier, ale nie zdążyłam. Baba zniknęła w try-miga!
Po przepis, odsyłam do Liski. Postępowałam dokładnie z jej niezawodnymi instrukcjami, więc nie będę za nią powtarzać. To naprawdę dobry pomysł na wielkanocną babę!

wtorek, 16 marca 2010

polędwiczki wieprzowe z brokułami

Na zdrowo! W tygodniu obowiązuje dieta. Zgodnie z zaleceniami dietetyczki - małe porcje, pieczywo razowe, odtłuszczony nabiał, chude mięso i warzywa pod każdą postacią. Więc staję na głowie, żeby w tym okropnym sezonie zimowym znaleźć warzywa, które nie są złodziejsko drogie, a mają jakikolwiek smak.
Brokuły. Niedocenione źródło witaminy C (podobno więcej niż pomarańcza), wapnia, potasu i żelaza. Śliczne, zielone i smaczne.
Na obiad więc sałatka - sałata zielona (lodowa), brokuły i polędwiczki w miodowej glazurze.

Składniki:

Polędwiczki w miodowo-sezamowej glazurze:

* polędwiczki wieprzowe
* sos sojowy
* czosnek
* 2 łyżeczki cukru brązowego
* 1 łyżeczka miodu
* 3 łyżki czarnego sezamu
* 1 łyżka oleju sezamowego

Przygotować marynatę - polędwiczki utopić w sosie sojowym i posiekanych 2 ząbkach czosnku. Włożyć do lodówki na 2-3 godziny.
Glazura - uprażyć sezam na suchej patelni. Zmieszać miód, cukier, olej i uprażony sezam.
Ułożyć polędwiczki w naczyniu do zapiekania - pokryć glazurą wierzchnią stronę. Piec przez 10 min w piekarniku nagrzanym do 220 stopni. Następnie przewrócić na drugą stronę, posmarować glazurą i znów do pieca na 10 minut. Wyłączyć piekarnik i potrzymać jeszcze 5 minut, żeby mięso 'doszło'.
Zachować pyszny sos pływający na dnie naczynia. Jeśli jest go mało, można wlać 2 łyżki oliwy z oliwek i wymieszać.

Sałatka:

* Brokuły (gotowane przez 5 minut z łyżeczką soli, następnie przelane zimną wodą - żeby zachowały kolor)
* Sałata (dowolna)
* 1 łyżka cebulki prażonej do smaku
* Polędwiczki

Całość ułożyć w misce lub na dużym talerzu. U mnie było warstwowo - sałata, brokuły, cebulka, polędwiczki. Całość polać sosem z pieczenia.

piątek, 12 marca 2010

bagietka z mąki razowej


Powoli, metodą prób i błędów, odkrywam uroki domowego pieczywa. A raczej uroki jego pieczenia. Bo co do wyższości domowego pieczywa nad kupne wątpliwości nigdy nie miałam, ale sam jego wypiek wydawał się sztuką trudną, czasochłonną i trochę magiczną. Na szczęście okazało się, że nie. Dzisiaj zapragnęłam świeżej, ciemnej bagietki. Koniecznie na lunch.

Składniki:
* 2 szklanki mąki pszennej
* 1,5 szklanki mąki razowej
*1 łyżeczka cukru
* 1 łyżeczka soli morskiej
* 1 jajo
* 1 łyżeczka drożdży
* szklanka ciepłej wody
* rodzynki, garść pestek słonecznika, garść pestek dyni

W dużej misce wymieszać mąkę pszenną i razową z cukrem i solą. Zrobić w środku dołek, wlać rozbełtane jajo, wsypać drożdże. Drożdże zalać ciepłą wodą i oprószyć mąką. Odczekać 10 min aż drożdże zaczną pracować i pojawią się bąbelki. Następnie wymieszać wszystko dokładnie, wyrabiać ciasto aż zacznie odchodzić od rąk. Odstawić w ciepłe miejsce na mniej więcej godzinę do wyrośnięcia. Z ciasta uformować bagietkę (ale można dowolny kształt - np. małe okrągłe bułeczki - wtedy trzeba tylko krócej piec) - znowu odstawić do wyrośnięcia na ok. 30 min. Posmarować rozbełtanym jajem i piec w 180 stopniach 25 - 30 min.

Akurat dobrze się złożyło, bo na lunch przyjechali niezapowiedziani goście. Zajęło nam mniej więcej 10 min. żeby uporać się z całą bułą.

środa, 10 marca 2010

wiosenne ciasteczka



To przepis z marcowej Kuchni. Co prawda w oryginale to tradycyjne szwedzkie ciasteczka bożonarodzeniowe, ale postanowiłam zrobić z nich wersję wiosenną. Pachną karmelem i skórką pomarańczową. Ale myślę, że to co wrzucamy do środka może zmieniać się w zależności od okazji czy nastroju. Urzekł mnie ich talarkowy kształt i fantastyczny kolor.

Składniki:

* 200 g masła
* 200 g syropu kukurydzianego (użyłam golden syrup - dostępny w Marks and Spencers)
* 150 g brązowego cukru
* 1 łyżeczka sody
* 50 ml wody
* 600 g mąki
* 50 g posiekanych migdałów
* skórka otarta z 1 pomarańczy

W rondelku rozpuścić masło, syrop i cukier. W wodzie rozpuścić sodę i wlać do masy. Uwaga - moja masa po dodaniu sody zabulgotała i zaczęła się podnosić aż wyciekła z garnka, więc warto wziąć wysoki rondel. Ostudzić masę. W osobnej misce zmieszać pozostałe składniki, dodać do ostudzonej masy i wyrabiać do uzyskania gładkiej masy. Uformować w rulon, zawinąć w folię i wrzucić do lodówki na godzinę.
Po schłodzeniu pociąć rulon ostrym nożem na cienkie talarki - im cieńsze tym lepiej.
Piec ok. 10 minut w temp. 180 stopni.